Fantomy z Pieskowej Skały

  Pieskowa Skała to jeden z najpiękniejszych i najbardziej malowniczo położonych zamków polskich. Zbudowany na stromej wapiennej skale, bronił niegdyś od północy wejścia do Doliny Ojcowskiej. Opisywany w listach, pamiętnikach, wymieniany w dawnych bedekerach, ulubiony temat malarzy.

  Zachwycał się nim siedemnastowieczny poeta Wespazjan Kochowski, w kunsztownych rymach opiewał Franciszek Karpiński, “zachwycającym oko” znalazła go Klementyna z Tańskich Hoffmanowa.

  Ta renesansowa rezydencja, o której niegdyś mawiano, że “z Wawelem Zygmuntów równać się może”, mieści w swych murach muzeum, tłumnie odwiedzane przez turystów niemal z całego świata. Ale - gdyby ktoś pozostał na zamku w noc ciemną, gdy ciężka żelazna brama zamknie się już za ostatnim zwiedzającym, miałby sposobność przeżycia silnych wrażeń: podobno bowiem od niepamiętnych czasów w dawnej siedzibie Szafrańców mają miejsce niezwykłe zjawiska. Chętnie opowiadają o nich mieszkańcy okolicznych wsi, dodając, że i dziś jeszcze niewielu śmiałków odważyłoby się po zapadnięciu nocy wejść na zamkowy dziedziniec.

  O zjawach nawiedzających zamek w Pieskowej Skale wspomina także Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, pisząc: W legendzie która osnuła te wyniośle mury trwają nadal dni świetności i chwały... Ponoć nocami zobaczyć można, jak na zamkową górę wjeżdżają zakute w żelazo hufce. Tętni zwodzony most... zda się wjechali już w bramę. Obudzona hałasem służba wybiega na dziedziniec... Ale nie widać nic - wokół cisza - noc - rycerze rozwiali się we mgle (...)* [przyp.: Klementyna z Tańskich Hoffmanowa: Pamiętnik, t. l, s. 89. Paryż 1848]

Można by tę historię złożyć na karb wyobraźni sławnej pisarki, gorliwej modnych w jej epoce powieści gotyckich. Ale sięgnijmy dalej.

  Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Pieskową Skałę, będącą wówczas własnością rodziny Mieroszewskich, odwiedził Johann Caspar von Friedrichsberg, profesor nauk przyrodniczych uniwersytetu w Getyndze, żywo interesujący się magnetyzmem, hipnozą i - jak napisał w przedmowie do swej książki Świat zjawisk nadzmysłowych: (...) niewytłumaczalnymi zjawiskami wzrokowymi i akustycznymi nazywanymi przez ignorantów siłą nieczystą, upiorami czy duchami* [przyp.: Johann Caspar von Friedrichsberg: Świat zjawisk nadzmysłowych, s. 8. Lipsk 1878]. Pobyt w Piaskowej Skale dostarczyć miał mu nowych obserwacji - tym ciekawszych, że dokonywanych osobiście.

  Któregoś wieczoru, przed udaniem się na spoczynek, profesor Friedrichsberg przechadzał się po zewnętrznym dziedzińcu. Do północy brakowało jeszcze dwóch godzin: Naraz (...) spostrzegłem, że od strony murów nadchodzi wysoka postać, odziana jakby w fałdzistą, czarną opończę z kapturem (dziś nikt już nie nosi takich strojów) - i szybkim krokiem zmierza w kierunku głównej bramy. Zaciekawiony poszedłem za dziwnym przybyszem, który wyprzedzał mnie zaledwie o kilka kroków. Nagle postać znikła - nad bramą widniały dwie latarnie, księżyc świecił jasno i niemożliwym było, aby ktoś niepostrzeżenie wyszedł z zamku czy ukrył się w załomach muru. Na drugi dzień opowiedziałem grafowi Mieroszewskiemu o nocnym spotkaniu - nie był specjalnie zdziwiony i twierdził, że tajemniczym nieznajomym mógł być jeden z dawnych właścicieli zamku, który przed laty wyrokiem królewskim położył głowę pod topór kata. Odtąd widywano go często w zamkowych salach czy na dziedzińcu (...)** [przyp.: ** Tamże: s. 49].

dalej