Dzielny ten oficer nazwiskiem Kiliander, rodem z Kurlandii, ciągle miewał zatargi z duchami. Pewnego razu o północy ze ściany wyszedł Biały Mnich i uderzył pułkownika w twarz. Rozwścieczony oficer strzelił do niego, ale w rezultacie uszkodził nie ducha, lecz ścianę. Kiliander zrezygnował przeto z dalszego mieszkania w willi, w której do tej pory kolejno mieścił się szpital, potem urząd ziemski, nadleśnictwo a w końcu posterunek policji. W domu zbudowanym na drugiej połowie – sala „Sokoła” i restauracja.

  Dawni bywalcy knajpy opowiadają o tym, że rolę wykidajły doskonale spełniały tu duchy, a raczej fama o nich. Kilkakrotnie widywano również białych mnichów, którzy nagle zjawiali się późnym wieczorem na sali, przechodząc przez nią rzędem, a zapóźnieni przechodnie nieraz dostrzegali przez okna restauracji jakieś światełka wędrujące po pustej sali. Duchów nie przepłoszył nawet fakt upaństwowienia restauracji i przejęcia jej przez „Społem”...

  Obecnie knajpa znajduje się w remoncie, a na parceli obok przeprowadzane są badania archeologiczne. W związku z tym osłabła działalność białych mnichów. I teraz tylko pozostaje pytanie: czy w restauracji po remoncie również będzie starszyć?