Tańczący parobek z Łuczyc

  Na krańcu wsi, niedaleko lasu ma swoje gospodarstwo Edward Gondek. Kiedy przed 20 laty, wkrótce po swoim ślubie zaczął stawiać dom – działy się tam zastanawiające i trudne do wytłumaczenia wydarzenia. 

 

  Kiedy budowałem piwnicę, nocowałem tam czasem

żeby pilnować potrzebnych do dalszej budowy cegieł i cementu. Którejś nocy obudziłem się nagle – wydawało mi się, że ktoś pochwycił mnie wpół. Zerwałem się z łóżka, obszedłem całą piwnicę, nikogo nie znalazłem. W kilka miesięcy potem ten sam „niewidzialny” ściągnął ze mnie w nocy kołdrę – opowiada p. Gondek. – Aż wreszcie ujrzałem zjawę na własne oczy: postać w długiej sukmanie stanęła przy moim łóżku, chwilę trwała nieruchomo, a potem przesunęła się przez pokój, aż wreszcie tak jakby wtopiła się w ściany...

  Po kilkakrotnych odwiedzinach dziwnego gościa, pan Gondek usiłował dowiedzieć się czegoś z przeszłości wsi, słusznie szukając w niej klucza do rozwiązania zagadki.

  Otóż pole, w pobliżu którego postawił swój dom, nosi nazwę „wytańcowane”, albowiem przed 200 prawie laty ktoś podobno zatańcował się tam na śmierć. Był to parobek ówczesnego dziedzica, znany w całej okolicy jako zawołany tancerz. Kiedy chciał się żenić, pan wezwał go do siebie i powiedział, że młoda para dostanie od niego kawał pola, ale pod jednym warunkiem. Przyszły pan młody przetańczy na tym polu bez przerwy 7 dni i nocy. przerwy skoczne krakowiaki i oberki, a on tam tańczył bez przerwy, pokrzepiając się tylko mlekiem przynoszonym przez narzeczoną. W siódmym dniu tej szaleńczej zabawy siły go zawiodły – zmarł w ostatniej godzinie tańca.

  

  Odtąd nocami można go było zobaczyć wycinającego hałubce na polu pod lasem, tam gdzie obecnie stoi dom Edwarda Gondka.

  Nie jest to jedyne miejsce we wsi, gdzie straszy. Kilka minut drogi od „nawiedzonej zagrody” wznosi się tzw. zbójeckie wzgórze. W dawnych wiekach czatowali tam zbójcy na kupców jadących traktem do Miechowa.

  Po przeciwległej stronie szosy znajduje się pagórek zwany kopiec, gdzie podobno można w jesienne noce zobaczyć widma. Ludzie twierdzą, że u podnóża wzniesienia znajduje się wylot podziemnego tunelu prowadzącego do dworu w Łuczycach.

  Natomiast na polu zwanym winnica wykonywano w czasach Jana Kazimierza wyroki śmierci na pospolitych przestępcach. I dziś wielu spośród okolicznych mieszkańców omija nocami to miejsce. Podobno spotykano tam czarnego psa, który na widok zbliżających się śmiałków zionął ogniem z paszczy.