Pustelnię w parku obejrzeć można jeszcze dziś, choć gęsto zarosła zielskiem i krzewami. W pobliżu tej pustelni właśnie widywano wieczorami postać milczącego starca.

  Inną opowieść przekazał nam mieszkający nadal w Kruszynie były stangret książąt Lubomirskich.

  Po wojnie w pałacu mieścił się Państwowy Dom Dziecka. Jesienią 1949 roku nasz rozmówca, wciąż pełniący obowiązki woźnicy, wyjechał na stację kolejową do Kłomnic po nową higienistkę. Pociąg przychodził tuż przed dwunastą w nocy. Minęła już więc północ, kiedy wraz ze swą pasażerką przejeżdżał koło samotnego obelisku. Nigdy nie lubił tędy jeździć, zwłaszcza nocami; konie bywały tu dziwnie niespokojne. Tak było i tej nocy. W pewnej chwili pasażerka krzyknęła by stanął, bo wyraźnie słyszy czyjś płacz, w tym momencie konie szarpnęły i poniosły, zaś pasażerka zemdlała. Od tego czasu higienistka nigdy nie zapuszczała się w tamte strony, wkrótce zresztą wyjechała z Kruszyny.

  Także w pobliskich lasach wikowskich widywano postać dziwnego jeźdźca w rozwianym płaszczu, na siwym koniu...