website templates

Rycerz z Melsztyna

 a szczycie najwyższego z łagodnych wzgórz, schodzących nad brzeg Dunajca, wznosił się za czasów Łokietka niewielki warowny grodek - jedna z fortec strażniczych, broniących szlaku handlowego i wojennego, wiodącego doliną Dunajca.

  Kilkadziesiąt lat później, około roku 1340, kasztelan krakowski, Spycimir Leliwita, Spytkiem zwany, wybudował w tym miejscu ogromny zamek. Spycimir Leliwita, gorliwy stronnik Łokietka z czasów walk o zjednoczenie państwa polskiego, cieszył się życzliwością zarówno króla Władysława jak i jego syna, Kazimierza Wielkiego. Łokietek nadał mu godność wojewody i urząd kanclerza, Kazimierz - powierzył zarząd królewskiego skarbu.
  Syt zaszczytów i chwały Spytek zadbał o powiększenie swych dóbr. Kazał karczować lasy nad rzeką Białą i Dunajcem, a na wydartych puszczy ziemiach osiedlał poddanych. Na 10 lat przed wzniesieniem rodowej siedziby w Melsztynie, nadał prawa miejskie osadzie zwanej Tarnów, dając jej swój własny herb Leliwa: półksiężyc z gwiazdą na błękitnym polu.
  Syn przyjaciela dwóch królów - Jan - poszedł w ślady ojca Za czasów Kazimierza doszedł do najwyższej godności w Polsce - był kasztelanem krakowskim. Pomnożył też rodzinne dobra; umierając przekazał swemu synowi 3 miasta i 32 wsie.
   Trzeci z rodu, Spytko II Leliwita, miał sławą i znaczeniem przyćmić splendory ojca i dziada. Nie doszedł jeszcze do lat osiemnastu kiedy mianowano go wojewodą krakowskim. Za zasługi przy wprowadzeniu na tron Jadwigi otrzymał liczne włości na Śląsku i część Podola jako lenno. Jakby nie dość jeszcze było tych zaszczytów, poślubił najpiękniejszą i najbogatszą dworkę królowej - Elżbietę, córkę wielkorządcy Siedmiogrodu Emeryka Laczkfi. Ten, ponoć szczęśliwy, związek trwał lat dwanaście.
   W roku 1399 Spytko zginął w bitwie z Tatarami pod Worsklą, a wdowa opłakawszy męża poślubiła śląskiego Piasta, księcia ziębickiego Jana. Dwie córki Spytka Elżbieta wydała za mąż równie świetnie. Obie sięgnęły po książęce mitry: Jadwiga została żoną Bernarda, księcia na Niemodlinie, a Katarzyna złączyła swoje losy z Januszem II Młodszym, władcą części Mazowsza.
  Melsztyn i okoliczne dobra przeszły na synów: noszącego rodowe imię Spytka IV i jego brata Jana, który w młodym jeszcze wieku poległ w walkach z Turkami pod Gołubcem. Spytko IV ożenił się z Beatryczą, córką wielkopolskiego magnata Dobrogosta z Szamotuł - jednego z pierwszych Polaków, którzy zostali wyznawcami Jana Husa.
  Młoda para przebudowała zamek w 1461 roku, nadając mu charakter wielkopańskiej rezydencji. Pod wpływem teścia i żony pan na Melsztynie skłaniać się zaczął ku nauce czeskiego reformatora, co wywołało niechęć wielu duchownych. Kiedy po śmierci Jagiełły na tron wstąpić miał syn jego, małoletni Władysław, a biskup Oleśnicki stanąć u jego boku jako pierwszy doradca, Spytko sprzeciwił się temu. Wszechwładny biskup zagroził rzuceniem nań klątwy z powodu wyznawania nauki Husa. Wrogość pomiędzy panem z Melsztyna a biskupem wzrosła i zakończyła się utworzeniem w 1439 roku konfederacji, zawiązanej w Nowym Mieście Korczynie, a mającej na celu “naprawić szkody wynikłe z winy młodego wieku króla Władysława i zgubnego wpływu jego złożonej z prałatów rady”.
  Wynikiem konfederacji była bitwa pod Grotnikami (1439 r.), w której Spytko i jego stronnicy ponieśli klęskę. Nad ciężko rannym rycerzem odprawiono sąd, ogłaszając go zdrajcą. Ciało nieszczęsnego, odarte ze zbroi i szat, leżało przez trzy dni na polu walki, zanim wdowie i dzieciom zezwolono je pogrzebać.
Trzeba przyznać, że biskup Oleśnicki nie mścił się na żonie i potomkach swego adwersarza. Zwrócił im obłożone sekwestrem dobra, a gdy wdowa i synowie Spytka wyrzekli się “husyckich błędów”, zajął się ich losem.
Młodzi Melsztyńscy gorliwie pokutować zaczęli za ojcowskie winy. Starszy, Jan, wybrał stan duchowny. Młodszy, Spytko V, chciał pójść w jego ślady, lecz uproszony przez matkę zrzucił suknię kleryka i poślubił, słynącą nie tyle z urody co cnót i pobożności, Katarzynę Giżycką. Był to ostatni okres świetności rodu. Spytko V gościł w Melsztynie ludzi nauki i sztuki. Pobożność nie przeszkadzała mu w gromadzeniu świeckich ksiąg i obrazów; przyjaźnił się z wieloma światłymi ludźmi z królewskiego dworu. Między innymi w Melsztynie przebywał przez rok kronikarz Jan Długosz, odsunięty w owym czasie od królewskich łask.
  Na Spytku V, a raczej na jego potomstwie, zakończyła się świetność rodu. Dwaj synowie zaprzepaścili ojcowską fortunę, a starszy z nich, Jan, sprzedał w 1511 roku zamek Melsztyn Jordanowi z Zakliczyna. Melsztyn przechodził później z rąk do rąk, w roku 1771 był fortecą konfederatów barskich, zdobyty i spalony przez wojska rosyjskie stał się ruiną zamieszkiwaną przez sowy, nietoperze i... zjawy.
  Dziś na szczycie góry pozostała tylko kamienna wieża, część murów zamku i wejście do lochów, prowadzących ponoć aż do Zakliczyna.
  Jak opowiadają, na wąskiej, kamienistej drodze, wijącej się zboczem góry, spotkać można wieczorami postać konnego rycerza w zbroi, jadącego z rozwianym proporcem w kierunku zamku. Czasem znów da się słyszeć przybliżający się tętent kopyt oddziału konnego, a na murach zamkowych pojawia się zjawa kobiety w bieli.
  Pani Joanna O. z Warszawy, spędzająca wakacje w pobliskim Zakliczynie, wybrała się pewnego dnia ze swymi synami do Melsztyna. Spędziwszy dzień u stóp zamkowej góry, postanowili - jako że wieczór był ciepły, a noc zapowiadała się jasna - obejrzeć wschód księżyca ze szczytu wzgórza. Kiedy schodzili zapadł już zmrok.  
   Naraz do ich uszu doszedł odgłos kopyt. Przypuszczając, że to któryś z okolicznych rolników prowadzi konia, spokojnie schodzili w dół. Nagle tuż przed nimi pojawiła się wyniosła postać mężczyzny w rozwianym ciemnym płaszczu, pędzącego na karym koniu. Zaskoczeni cofnęli się na pobocze ścieżki. Jakież było ich zdumienie gdy postać - w ich oczach - jak gdyby rozwiała się w powietrzu. Podobną opowieść przekazał nam pan Tadeusz O. z Katowic. Wędrując w czasie wakacji wzdłuż Dunajca usłyszał wieczorem narastający tętent kopyt końskich, sprawiający wrażenie ,że drogą na zamek pędzi jakiś konny oddział. Mimo że zaciekawiony turysta wpatrywał się bacznie, nie dostrzegł nic - droga pozostała pusta, tętent ucichł w oddali... 


Contact form
Formularz kontaktowy